Przyjaźń jest bez wątpienia jedną z najpiękniejszych rzeczy, które mogą spotkać człowieka. Przyjaźń między kobietami jest wyjątkową a zarazem specyficzną relacją. Panie potrafią się nawzajem pocieszać, wysłuchać, ale też potrafią skrytykować i wygarnąć bolesną prawdę.. O tym przepięknym i zadziornym zjawisku opowiada książką Grażyny Plebanek pt. „Dziewczyny z Portofino”.
Poznajemy historię czterech kobiet, które znają się od czasów, kiedy największym ze zmartwień było to czy niebieska wstążka pasuje do czerwonego sweterka. Czas mija nieubłagalnie i nasze bohaterki zaczynają dorastać. Nieszczęśliwe miłości, rodzice nadużywający alkoholu, wybór studiów to tylko niektóre z problemów, z którymi muszą rozprawić się Agnieszka, Hanka, Beata i Mania.
Autorka, jak zapewnia nas na odwrocie książki, nie stworzyła historii o dziewczynach, które plotkują i spiskują za swoimi plecami. Chciała, aby jej bohaterki pomagały sobie nawzajem, a w przyszłości wyrosły na silne, mądre i samodzielne kobiety. Tak też było. Myślę, że czytając tę pozycję każda z nas znajdzie jakąś cząstkę siebie w którejś z postaci postaci wykreowanych przez Grażynę Plebanek.
Akcja powieści toczy się w Warszawie, w czasach, gdy w kraju panował ustrój komunistyczny. Skąd więc tytuł "Dziewczyny z PORTOFINO"? Myślę, że przywołanie nazwy ekskluzywnej włoskiej miejscowości ma na celu pokazanie, że nasze bohaterki, pomimo szarości nieodstępującej ich na krok, stworzyły swoje własne miejsce, w którym są szczęśliwe i nawet po najgorszych burzach wychodzi słońce.
Podsumowując, jest to poruszająca opowieść o przyjaźni, której (bez urazy panowie) zaznać mogą tylko kobiety. Polecam tę książkę wszystkim paniom niezależnie od wieku i życiowych doświadczeń. „Dziewczyny z Portofino” należą do tych książek, podczas czytania których zdajemy sobie sprawę, że mamy do czynienia z fikcją literacką, a z drugiej strony wiemy, że tego typu historie dzieją się obok nas. Wystarczy tylko dobrze się rozejrzeć.
Bardzo chętnie sięgnę po inne tytuły autorki.
Poznajemy historię czterech kobiet, które znają się od czasów, kiedy największym ze zmartwień było to czy niebieska wstążka pasuje do czerwonego sweterka. Czas mija nieubłagalnie i nasze bohaterki zaczynają dorastać. Nieszczęśliwe miłości, rodzice nadużywający alkoholu, wybór studiów to tylko niektóre z problemów, z którymi muszą rozprawić się Agnieszka, Hanka, Beata i Mania.
Autorka, jak zapewnia nas na odwrocie książki, nie stworzyła historii o dziewczynach, które plotkują i spiskują za swoimi plecami. Chciała, aby jej bohaterki pomagały sobie nawzajem, a w przyszłości wyrosły na silne, mądre i samodzielne kobiety. Tak też było. Myślę, że czytając tę pozycję każda z nas znajdzie jakąś cząstkę siebie w którejś z postaci postaci wykreowanych przez Grażynę Plebanek.
Akcja powieści toczy się w Warszawie, w czasach, gdy w kraju panował ustrój komunistyczny. Skąd więc tytuł "Dziewczyny z PORTOFINO"? Myślę, że przywołanie nazwy ekskluzywnej włoskiej miejscowości ma na celu pokazanie, że nasze bohaterki, pomimo szarości nieodstępującej ich na krok, stworzyły swoje własne miejsce, w którym są szczęśliwe i nawet po najgorszych burzach wychodzi słońce.
Podsumowując, jest to poruszająca opowieść o przyjaźni, której (bez urazy panowie) zaznać mogą tylko kobiety. Polecam tę książkę wszystkim paniom niezależnie od wieku i życiowych doświadczeń. „Dziewczyny z Portofino” należą do tych książek, podczas czytania których zdajemy sobie sprawę, że mamy do czynienia z fikcją literacką, a z drugiej strony wiemy, że tego typu historie dzieją się obok nas. Wystarczy tylko dobrze się rozejrzeć.
Bardzo chętnie sięgnę po inne tytuły autorki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz