piątek, 31 stycznia 2014

Kobiety



tytuł: Kobietyautor: Charles Bukowski
data wydania: 2010
wydawnictwo: Noir Sur Blanc
liczba stron: 429

cena: 29,00 







Bukowski. Charles Bukowski. Amerykański pisarz znany prawie wszystkim miłośnikom literatury wszelakiej. Jedni znają go doskonale, od lat zaczytując się w jego powieściach. Inni, zaciekawieni opiniami czytelników i samą postacią autora dopiero po niego sięgają (tutaj umieszczam siebie). Myślę, że są też tacy, którym ta warta uwagi osobowość gdzieś umknęła, dlatego postaram się najlepiej jak potrafię nakłonić do przeczytania jego książki o bardzo szczególnym (ale jakże ogólnym) tytule „Kobiety”.

Bohaterem powieści jest pisarz Henry Chinaski, który jest alter-ego samego Bukowskiego. Poznajemy mężczyznę po pięćdziesiątce, przystojnego inaczej, któremu hektolitry wypitego piwa „wyrzeźbiły” okazały brzuch. Ponadto Henry upija się na umór, a ponad 300 dni w roku wita go ogromnym kacem. Nie obce są mu awantury, częsta zmiana partnerek i niemiłosierny bałagan w mieszkaniu. Wstawanie z łóżka przed 12 jest czymś abstrakcyjnym, a ludzi, którzy są w stanie wstać o 6 podejrzewa o problemy nerwowe. Zapytany dlaczego postanowił zostać pisarzem z sarkastycznym uśmiechem pełnym dumy odpowiada, że tylko tę pracę może połączyć ze swoim zamiłowaniem do alkoholu i wylegiwaniem się do południa. Wydawać by się mogło, że taki mężczyzna powinien działać na kobiety odpychająco. Nic bardziej mylnego! Płeć piękna uwielbia Chinaskiego. Panie piszą do niego imponującą liczbę listów, a niekiedy te odważniejsze wysyłają swoje zdjęcia czekając czy Henry zdecyduje się z nimi spotkać. Pisarz jest odwiedzany przez wielbicielki we własnym domu, zaczepiany na lotnisku czy w barze. Zwykła prośba o autograf po wieczorze autorskim może skończyć się erotycznym zbliżeniem. A Chinaskiemu jak najbardziej to odpowiada, ponieważ seks jest bardzo ważnym elementem jego egzystencji. Nasz bohater musi każdego dnia mierzyć się z wieloma problemami wynikającymi ze swojej natury. Jak nie skrzywdzić tego malutkiego aniołka a przy tym dać jej do zrozumienia, że już nigdy się nie zobaczymy. Co zrobić, aby wychodząc po jedną kobietę na lotnisko nie zakochać się w nogach innej? Czy jest jakaś nadzieja, aby po trwającym ponad pół wieku używaniu życia (i kobiet) wreszcie się ustatkować?

„Kobiety” nie są książkach o kobietach. Owszem, autor przedstawia w niej liczne romanse, swoje sympatie oraz przygody na jedną noc. Jednak nie o kobiety tu chodzi… W tej pozbawionej romantyzmu i ckliwości powieści Bukowski chce nam opisać troski człowieka myślącego, który każdego dnia walczy ze sprzecznościami zakorzenionymi w sobie oraz pokazać jak mało jest ciekawych ludzi, mimo iż wszyscy są przekonani o swojej wyjątkowości. Czy dobrze odebrałam jego intencje? Czy dobrze odpowiedziałabym na pytanie z serii „co autor miał na myśli”? Tego się raczej nie dowiemy. Wiem natomiast, że każdy odbierze te powieść inaczej, po swojemu. Dostrzeże coś, czego nie dostrzegają inni. A to jest przecież jedna z największych wartości obcowania z literaturą…

 Po przeczytaniu zakręciła mi się łza. Nie piszę tego, aby uczynić moją recenzję bardziej poruszającą. Po prostu zakręciła mi się jedna, szczera łza. Było mi smutno, że muszę się rozstać z Chinaskim. Tęsknię za jego mądrościami, za jego niektórymi kobietami. Za Henrym samym w sobie, z jego dziwactwami i podejściem do ludzi. No cóż… co jak co ale oczarowywać kobiety to on potrafił. Później wybieram się z Henrym do Hollywood a Wy moi drodzy, możecie mi tylko zazdrościć.

Pornogarmażerka

tytuł: Pornogarmażerka
autor: Hubert Klimko-Dobrzaniecki
data wydania: 2013
wydawnictwo: W.A.B
liczba stron: 192
cena: 29,90








Klimko-Dobrzaniecki to mój ulubiony zawodnik na polskiej arenie pisarzy. Kocham jego błyskotliwość, ironię, oszczędny styl, historie zapadające głęboko w pamięć. Po lekturze „Dom Róży. Kryskuvik” oniemiałam z wrażenia. Później oniemiałam, gdy dowiedziałam się, że wydawnictwo W.A.B wydało powyższy zbiór opowiadań. Nakręciłam się nań szalenie, ponieważ nie wiedziałam, że coś ma powstać, a po drugie Dobrzanieckiego zawsze chętnie przyjmę do swojej biblioteczki. Klik, klik. Do koszyka. Pornogarmażerka należy do mnie. Dzień dobry, przesyłka dla pani. Proszę tu podpisać. Dziękuję. Takim sposobem wygórowane oczekiwania i wizja literackich uniesień zetknęły się z dwunastoma opowiadaniami autora niezapomnianego „Bornholm, Bornholm”. Spodziewałam się poruszających opowieści skonstruowanych w niebanalny sposób, jak to zwykle u Dobrzanieckiego bywa. Myślałam, że Pornogarmażerka stanie się książką, którą będę pragnęła polecić wszystkim znajomym czytelnikom, zarówno tym znajdującym się w zasięgu ręki jak i tym siedzącym z dala ode mnie, przed komputerami. A otrzymany tekst ma się nijak co do moich przypuszczeń. Takie rozczarowanie!

Akcja dwunastu opowiadań rozgrywa się w Autrii. Bohaterami najnowszych utworów Dobrzanieckiego są nieszczęśliwcy, odmieńcy, dewianci, przywódca prawicy. Nawet Josef Fritzl ze swoją piwnicą nie omieszkał przypomnieć o swym istnieniu. Wypalony zawodowo informatyk porzuci swą pracę po 10 latach, bo pewnego dnia wstanie z taką myślą. Będzie też o tym jak zaskakująco szybko z pana doglądającego kurnika można stać się tancerzem w nocnym klubie i gwiazdą filmów dla dorosłych. Dziać się będzie i to nie mało, jednak w tym zbiorze opowiadań czegoś brakuje i aż smutno to pisać, ale czuję jakby były one pisane na zasadzie zlecenia. „A bo dawno czegoś pan nie wydał, a może by tak nowa książka panie Hubercie? Nie ma pan czasu na pisanie powieści hm… to może w takim razie opowiadania?”

Nie chcę dłużej pisać o tym, co mnie w książce zawiodło i nie przypadło do gustu, bo odradzanie książek nie przychodzi mi łatwo (zwłaszcza jeżeli autorem jest pan od „Bornholmu” i „Domu Róży”!!!). Podczas czytania dwóch czy trzech opowiadań doznałam lekkiego szoku i zrobiłam duże oczy, jednak to cały czas za mało, aby pokusić się o jakieś zdanie wyrażające zachwyt i podziw. Na dodatek po tych dwóch czy trzech opowiadaniach „nawet dobrych” trafiły się dwa czy trzy takie beznamiętne, które tylko zajmowały półtora strony i nic więcej nie robiły! Tak jak uwielbiam poprzednie jego dzieła, tak śmiało zapewniam, że Pornogarmażerkę można sobie najzwyczajniej odpuścić.

Mam nadzieję, że Coetzee i Bukowski dostarczą mi wielu niezapomnianych wrażeń i przegonią mój czytelniczy brak entuzjazmu.

Zagubiony ptak - Jowita Kosiba

Z nazwiskiem autorki spotkałam się zupełnie przypadkiem, kiedy w moje ręce trafił fenomenalny ''Nokurn''. Intrygujaca akcja,...