tytuł: Kobietyautor: Charles Bukowski
data wydania: 2010
wydawnictwo: Noir Sur Blanc
liczba stron: 429
cena: 29,00
Bukowski. Charles Bukowski. Amerykański pisarz znany prawie wszystkim miłośnikom literatury wszelakiej. Jedni znają go doskonale, od lat zaczytując się w jego powieściach. Inni, zaciekawieni opiniami czytelników i samą postacią autora dopiero po niego sięgają (tutaj umieszczam siebie). Myślę, że są też tacy, którym ta warta uwagi osobowość gdzieś umknęła, dlatego postaram się najlepiej jak potrafię nakłonić do przeczytania jego książki o bardzo szczególnym (ale jakże ogólnym) tytule „Kobiety”.
Bohaterem powieści jest pisarz Henry Chinaski, który jest alter-ego samego Bukowskiego. Poznajemy mężczyznę po pięćdziesiątce, przystojnego inaczej, któremu hektolitry wypitego piwa „wyrzeźbiły” okazały brzuch. Ponadto Henry upija się na umór, a ponad 300 dni w roku wita go ogromnym kacem. Nie obce są mu awantury, częsta zmiana partnerek i niemiłosierny bałagan w mieszkaniu. Wstawanie z łóżka przed 12 jest czymś abstrakcyjnym, a ludzi, którzy są w stanie wstać o 6 podejrzewa o problemy nerwowe. Zapytany dlaczego postanowił zostać pisarzem z sarkastycznym uśmiechem pełnym dumy odpowiada, że tylko tę pracę może połączyć ze swoim zamiłowaniem do alkoholu i wylegiwaniem się do południa. Wydawać by się mogło, że taki mężczyzna powinien działać na kobiety odpychająco. Nic bardziej mylnego! Płeć piękna uwielbia Chinaskiego. Panie piszą do niego imponującą liczbę listów, a niekiedy te odważniejsze wysyłają swoje zdjęcia czekając czy Henry zdecyduje się z nimi spotkać. Pisarz jest odwiedzany przez wielbicielki we własnym domu, zaczepiany na lotnisku czy w barze. Zwykła prośba o autograf po wieczorze autorskim może skończyć się erotycznym zbliżeniem. A Chinaskiemu jak najbardziej to odpowiada, ponieważ seks jest bardzo ważnym elementem jego egzystencji. Nasz bohater musi każdego dnia mierzyć się z wieloma problemami wynikającymi ze swojej natury. Jak nie skrzywdzić tego malutkiego aniołka a przy tym dać jej do zrozumienia, że już nigdy się nie zobaczymy. Co zrobić, aby wychodząc po jedną kobietę na lotnisko nie zakochać się w nogach innej? Czy jest jakaś nadzieja, aby po trwającym ponad pół wieku używaniu życia (i kobiet) wreszcie się ustatkować?
„Kobiety” nie są książkach o kobietach. Owszem, autor przedstawia w niej liczne romanse, swoje sympatie oraz przygody na jedną noc. Jednak nie o kobiety tu chodzi… W tej pozbawionej romantyzmu i ckliwości powieści Bukowski chce nam opisać troski człowieka myślącego, który każdego dnia walczy ze sprzecznościami zakorzenionymi w sobie oraz pokazać jak mało jest ciekawych ludzi, mimo iż wszyscy są przekonani o swojej wyjątkowości. Czy dobrze odebrałam jego intencje? Czy dobrze odpowiedziałabym na pytanie z serii „co autor miał na myśli”? Tego się raczej nie dowiemy. Wiem natomiast, że każdy odbierze te powieść inaczej, po swojemu. Dostrzeże coś, czego nie dostrzegają inni. A to jest przecież jedna z największych wartości obcowania z literaturą…
Po przeczytaniu zakręciła mi się łza. Nie piszę tego, aby uczynić moją recenzję bardziej poruszającą. Po prostu zakręciła mi się jedna, szczera łza. Było mi smutno, że muszę się rozstać z Chinaskim. Tęsknię za jego mądrościami, za jego niektórymi kobietami. Za Henrym samym w sobie, z jego dziwactwami i podejściem do ludzi. No cóż… co jak co ale oczarowywać kobiety to on potrafił. Później wybieram się z Henrym do Hollywood a Wy moi drodzy, możecie mi tylko zazdrościć.
Bohaterem powieści jest pisarz Henry Chinaski, który jest alter-ego samego Bukowskiego. Poznajemy mężczyznę po pięćdziesiątce, przystojnego inaczej, któremu hektolitry wypitego piwa „wyrzeźbiły” okazały brzuch. Ponadto Henry upija się na umór, a ponad 300 dni w roku wita go ogromnym kacem. Nie obce są mu awantury, częsta zmiana partnerek i niemiłosierny bałagan w mieszkaniu. Wstawanie z łóżka przed 12 jest czymś abstrakcyjnym, a ludzi, którzy są w stanie wstać o 6 podejrzewa o problemy nerwowe. Zapytany dlaczego postanowił zostać pisarzem z sarkastycznym uśmiechem pełnym dumy odpowiada, że tylko tę pracę może połączyć ze swoim zamiłowaniem do alkoholu i wylegiwaniem się do południa. Wydawać by się mogło, że taki mężczyzna powinien działać na kobiety odpychająco. Nic bardziej mylnego! Płeć piękna uwielbia Chinaskiego. Panie piszą do niego imponującą liczbę listów, a niekiedy te odważniejsze wysyłają swoje zdjęcia czekając czy Henry zdecyduje się z nimi spotkać. Pisarz jest odwiedzany przez wielbicielki we własnym domu, zaczepiany na lotnisku czy w barze. Zwykła prośba o autograf po wieczorze autorskim może skończyć się erotycznym zbliżeniem. A Chinaskiemu jak najbardziej to odpowiada, ponieważ seks jest bardzo ważnym elementem jego egzystencji. Nasz bohater musi każdego dnia mierzyć się z wieloma problemami wynikającymi ze swojej natury. Jak nie skrzywdzić tego malutkiego aniołka a przy tym dać jej do zrozumienia, że już nigdy się nie zobaczymy. Co zrobić, aby wychodząc po jedną kobietę na lotnisko nie zakochać się w nogach innej? Czy jest jakaś nadzieja, aby po trwającym ponad pół wieku używaniu życia (i kobiet) wreszcie się ustatkować?
„Kobiety” nie są książkach o kobietach. Owszem, autor przedstawia w niej liczne romanse, swoje sympatie oraz przygody na jedną noc. Jednak nie o kobiety tu chodzi… W tej pozbawionej romantyzmu i ckliwości powieści Bukowski chce nam opisać troski człowieka myślącego, który każdego dnia walczy ze sprzecznościami zakorzenionymi w sobie oraz pokazać jak mało jest ciekawych ludzi, mimo iż wszyscy są przekonani o swojej wyjątkowości. Czy dobrze odebrałam jego intencje? Czy dobrze odpowiedziałabym na pytanie z serii „co autor miał na myśli”? Tego się raczej nie dowiemy. Wiem natomiast, że każdy odbierze te powieść inaczej, po swojemu. Dostrzeże coś, czego nie dostrzegają inni. A to jest przecież jedna z największych wartości obcowania z literaturą…
Po przeczytaniu zakręciła mi się łza. Nie piszę tego, aby uczynić moją recenzję bardziej poruszającą. Po prostu zakręciła mi się jedna, szczera łza. Było mi smutno, że muszę się rozstać z Chinaskim. Tęsknię za jego mądrościami, za jego niektórymi kobietami. Za Henrym samym w sobie, z jego dziwactwami i podejściem do ludzi. No cóż… co jak co ale oczarowywać kobiety to on potrafił. Później wybieram się z Henrym do Hollywood a Wy moi drodzy, możecie mi tylko zazdrościć.