niedziela, 26 marca 2017

Melanże z Żyletką


Ostatnimi czasy czytanie zeszło na drugi plan i ciężko mi było się skupić na tym, co czytam. Jodi Picoult i jej "To, co zostało" zajęło mi całe dwa tygodnie (!). W moje ręce trafiła książka pod tytułem "Melanże z Żyletką" autorstwa Łukasza Gołębiewskiego. Tym razem poszło gładko, połknęłam ją w jeden wieczór. Pisarz jest już mi znany, ponieważ mam na swoim koncie "Xenna moja miłość" oraz "Bomba w windzie". "Melanże..." okazały się jednak najlepsze i bezkonkurencyjne. 

W powieści poznajemy trzydziestoczteroletniego Bezimiennego pisarza alkoholika, który przygarnia pod swój dach dziewiętnastoletnią dziewczynę, Zuzkę, którą nazywa Żyletką, ponieważ ta okalecza się namiętnie i to całkiem bez powodu. Czas mija parze, choć to chyba nie najlepsze określenie, bo ciężko nazwać tę toksyczną relację dwojga ludzi, którzy stają się sobie bliscy poprzez wspólne picie do upadłego i seks, stały element ich istnienia. W książce pojawiają się koledzy pisarza, oraz zakochany bez pamięci w Zuzce, Karolek.
Paczki papierosów, butelki bolsa, oraz setki puszek piw znikają w mgnieniu oka, mieszkanie, które niegdyś można uznać za spore i ładne z dnia na dzień przeradza się w melinę. Wszędzie walają się pety, puste butelki, a na ścianach widnieją zacieki z wina. 

Z czasem dziewczyna przestaje się okaleczać i zaczyna darzyć uczuciem pisarza, ten jednak jest wobec Zuzki obojętny, mało tego chwilami miewa jej dosyć i często wyjeżdża, co jest dla niego swego rodzaju ucieczką. Podczas wyjazdów mężczyzna pije w samotności, próbując pracować nad powieścią, jednak jego starania nie przynoszą zadowalających efektów.

"Melanże z Żyletką" są dla mnie najlepszą książką Gołębiewskiego, które przeczytałam do tej pory. Autor wspaniale opisuje stadium emocjonalne pogubionej nastolatki, która nieudolnie poszukuje mężczyzny, który ją pokocha i zapewni poczucie bezpieczeństwa. W tej nasiąkniętej alkoholem i dymem papierosowym powieści wszystko dzieje się szybko i dynamicznie, co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. 
Zakończenie przeszło moje najśmielsze oczekiwania, było szokujące, niewiarygodne. Sprawiło, że mózg pracował na wyższych obrotach. 
Polecam "Melanże z Żyletką" bardzo gorąco, ponieważ to niebanalna opowieść o poszukiwaniu uczuć, ale także wierze w nadejście lepszego jutra, które niełatwo odnaleźć na ciężkim kacu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zagubiony ptak - Jowita Kosiba

Z nazwiskiem autorki spotkałam się zupełnie przypadkiem, kiedy w moje ręce trafił fenomenalny ''Nokurn''. Intrygujaca akcja,...