czwartek, 6 marca 2014

Trucicielka

Eric-Emmanuel Schmitt, czyli pan, którego miłośnikom literatury nie muszę przedstawiać. Francuski pisasz, który urzekł tysiące czytelników takimi dziełami jak "Zapasy z życiel" czy "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu", o "Oskarze i Pani Róży" nie wspominając. Widząc nazwisko autora na okładce wiem, że poznam historie wzruszające, pełnie ciepła, dające nadzieję. Tym razem Schmitt postanawia pokazać ciemne zakamarki ludzkiej natury... I wychodzi mu to znakomicie!

"Trucicielka" jest zbiorem czterech opowiadań. Bohaterką pierwszego z nich jest Marie Maurestier. Postać, z którą mieszkańcy miasteczka wolą nie zadzierać. Dlaczego? Marie została oskarżona o zamordowanie o swoich trzech mężów. Wskutek dochodzenia zostaje oczyszczona z zarzutów. Jednak jej niewinność jest lekko mówiąc wątpliwa. Z czasem podczas spowiedzi wyznaje młodemu księdzu, że odebrała życie swoim małżonkom. Czy faktycznie Marie Maurestier, jedna z tych niepozornych staruszek, jest bezlitosną trucicielką? A może to część nieracjonalnej gry, w którą próbuje wplątać księdza Gabriela?

W drugim opowiadaniu zatytułowanym "Powrót" poznajemy marynarza Grega. Jego żona zajmuje się domem i czterema córkami, podczas, gdy mężczyzna zarabia na życie dryfując po nieznanych wodach. Pewnego dnia dowiaduje się, że jedna z jego córek nie żyje. Zaburzenia radiowe nie pozwalają uzyskać informacji, która z dziewczynek umarła. Greg oczekując opowiedzi, zdaje sobie sprawę, że nie wszystkie córki kocha jednakowo mocno. Strata jednej sprawiłaby mu większą przykrość niż drugiej. Jakim prawem może modlić się o to, aby to nie była jego ukochana córka, jednocześnie życząć śmierci najmniej lubianej?

Trzecie opowiadanie opowiada historię dwóch kolegów, Chrisa i Axela. Dramatyczny wypadek, który wydarzył się na obozie na zawsze odmienił życie obojga.

Ostatnie opowiadanie podobało mi się najbardziej. Wkraczamy w wyższe sfey. Głowa państwa i jego żona uchodzą za parę doskonałą. Idealnie ubrani, odpowiednio uczesani, ze śnieżnobiałymi uśmiechami. Co jednak dzieje się, gdy błysk fleszy znika, a małżonkowie wracają do wspólnego mieszkania? Czy są w stanie razem uporać się z takimi problemami jak zdrada czy nowotwór?

Jak więc widzimy los nie oszczędza naszych bohaterów. Co sprawiło, że te cztery opowiadania zostały połączone? Myślę, że Schmitt chciał pokazać jak ludzka chciwość, wyrachowanie, brak czasu i znikome okazywanie uczuć mogą doprowadzić do życiowych tragedii. Nie da się jasno określić, kto jest ofiarą a kto katem, ponieważ osoba, która wyrządza krzywdę drugiej osobie cierpi na tym najbardziej.

Na zakończenie autor przedstawia nam swój pisarski pamiętnik. Opisuje w nim skąd wziął się zarys poszczególnych postaci oraz wyjaśnia dlaczego opowiadanie, o dziwo, nie jest prostym gatunkiem literackim.

 Uwielbiam czytelnicze zaskoczenia. Bardzo podobało mi się to, że Eric-Emmanuel Schmitt, "Ten od Oskara i Pani Róży" pokazał pazur. Wyszło mu to bardzo intrygująco... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zagubiony ptak - Jowita Kosiba

Z nazwiskiem autorki spotkałam się zupełnie przypadkiem, kiedy w moje ręce trafił fenomenalny ''Nokurn''. Intrygujaca akcja,...