wtorek, 25 lutego 2014

Chustka

Czytelniczy zastój odszedł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Munioza znów czyta, przeżywa miłości od pierwszego zdania. Jej organizm silnie reaguje na brak słowa pisanego. Piękna sprawa. A jeszcze jak po długiej przerwie trafi się na coś tak wspaniałego jak „Chustka” to już całkiem żyć się chce.

Z pewnością wielu z Was wie kim jest Joanna Sałyga i zna jej bloga, na którym opisywała dwa lata swojego życia z chorobą nowotworową. Pierwszy raz przeczytałam o niej w Wysokich Obcasach i był to wywiad, który wbił mnie w fotel. Najzwyczajniej w świecie pokochałam tę kobietę a zarazem nie mogłam uwierzyć w jej istnienie. Byłam pełna podziwu dla jej postawy życiowej oraz o tym w jaki sposób rozmawiała ze swoim kilkuletnim Synkiem na temat choroby i tego, że może umrzeć zdecydowanie szybciej niż by tego chcieli.

Joanna ma za sobą nieudany związek z ojcem swojego dziecka, wiele lat pracy w korpo. Z czasem poznaje swojego ukochanego Niemęża i we trójkę ze swoim pierworodnym tworzą szczęśliwą rodzinę. Pewnego dnia ból brzucha zmusza ją do wizyty u lekarza. Weszła jak na zwykłe badanie. Wyszła z rakiem…

34-letnia kobieta zostaje przygnieciona ciężarem diagnozy i milionem pytań: kiedy umrę? Co będzie z moim dzieckiem? A może wyzdrowieję? Rozpoczyna się walka o jak najdłuższe życie. Chemioterapie, zioła, tabletki ściągane z Japonii – przecież musi być jakiś sposób. Joanna nie może biernie czekać aż zeżre ją rak.

W Polsce mamy pewien problem (nie wiem jak jest w innych krajach, dlatego w swojej opinii ograniczę się tylko do Polski, choć śmiem twierdzić, że to ludzi na całym świecie). Nie potrafimy rozmawiać o chorobach. A jeżeli nie daj Boże jest to nowotwór, wtedy dopiero zaczynają się cyrki. Niewygodna cisza i litościwe spojrzenie są wszystkim na co nas stać, a gdy człowiek chory na raka jest szczęśliwy lub trzyma w ręku plakat z napisem: „Zbieramy na cycki, nowe fryzury i dragi” ludzie myślą, że od tej chemii już całkiem mu się w głowie poprzewracało.

Jeżeli komuś się wydaje, że cała ta Chustka jest smutna, przygnębiająca i mnóstwo w niej raka ten trąba. To nie jest książka o umieraniu. To celebracja życia. Przypomnienie o szczęściu, które daje nam miłość, czas z bliskimi i niewydumane, proste przyjemności. Tyyyyle w niej mądrości. I równie dużo prześwietnego humoru. Gdybym chciała wybrać z niej najlepsze fragmenty obawiam się, że byłby problem. Podkreślenie 400 stron tekstu to nie lada wyzwanie!

Napisanie głupiego polecam na końcu w przypadku Chustki jest czymś nieodpowiednim. Dlatego dziś będzie inaczej. Pięć złotych rad. Drogi czytelniku:

1. Uzbieraj, wyżebraj, poproś rodzinę o 34,90 zł.
2. Wyrusz na spacer/wsiądź na rower i kieruj się do najbliższej księgarni (wersja dla leniwych – zamów przez Internet), zakup Chustkę.
3. Usiądź w wygodnym fotelu.
4. Zacznij czytać. Poznaj Joannę, Synka i Niemęża.
5. Gdy już skończysz w/w egzemplarz walnij się porządnie w łeb i zacznij lepsze życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zagubiony ptak - Jowita Kosiba

Z nazwiskiem autorki spotkałam się zupełnie przypadkiem, kiedy w moje ręce trafił fenomenalny ''Nokurn''. Intrygujaca akcja,...