piątek, 31 stycznia 2014

Pornogarmażerka

tytuł: Pornogarmażerka
autor: Hubert Klimko-Dobrzaniecki
data wydania: 2013
wydawnictwo: W.A.B
liczba stron: 192
cena: 29,90








Klimko-Dobrzaniecki to mój ulubiony zawodnik na polskiej arenie pisarzy. Kocham jego błyskotliwość, ironię, oszczędny styl, historie zapadające głęboko w pamięć. Po lekturze „Dom Róży. Kryskuvik” oniemiałam z wrażenia. Później oniemiałam, gdy dowiedziałam się, że wydawnictwo W.A.B wydało powyższy zbiór opowiadań. Nakręciłam się nań szalenie, ponieważ nie wiedziałam, że coś ma powstać, a po drugie Dobrzanieckiego zawsze chętnie przyjmę do swojej biblioteczki. Klik, klik. Do koszyka. Pornogarmażerka należy do mnie. Dzień dobry, przesyłka dla pani. Proszę tu podpisać. Dziękuję. Takim sposobem wygórowane oczekiwania i wizja literackich uniesień zetknęły się z dwunastoma opowiadaniami autora niezapomnianego „Bornholm, Bornholm”. Spodziewałam się poruszających opowieści skonstruowanych w niebanalny sposób, jak to zwykle u Dobrzanieckiego bywa. Myślałam, że Pornogarmażerka stanie się książką, którą będę pragnęła polecić wszystkim znajomym czytelnikom, zarówno tym znajdującym się w zasięgu ręki jak i tym siedzącym z dala ode mnie, przed komputerami. A otrzymany tekst ma się nijak co do moich przypuszczeń. Takie rozczarowanie!

Akcja dwunastu opowiadań rozgrywa się w Autrii. Bohaterami najnowszych utworów Dobrzanieckiego są nieszczęśliwcy, odmieńcy, dewianci, przywódca prawicy. Nawet Josef Fritzl ze swoją piwnicą nie omieszkał przypomnieć o swym istnieniu. Wypalony zawodowo informatyk porzuci swą pracę po 10 latach, bo pewnego dnia wstanie z taką myślą. Będzie też o tym jak zaskakująco szybko z pana doglądającego kurnika można stać się tancerzem w nocnym klubie i gwiazdą filmów dla dorosłych. Dziać się będzie i to nie mało, jednak w tym zbiorze opowiadań czegoś brakuje i aż smutno to pisać, ale czuję jakby były one pisane na zasadzie zlecenia. „A bo dawno czegoś pan nie wydał, a może by tak nowa książka panie Hubercie? Nie ma pan czasu na pisanie powieści hm… to może w takim razie opowiadania?”

Nie chcę dłużej pisać o tym, co mnie w książce zawiodło i nie przypadło do gustu, bo odradzanie książek nie przychodzi mi łatwo (zwłaszcza jeżeli autorem jest pan od „Bornholmu” i „Domu Róży”!!!). Podczas czytania dwóch czy trzech opowiadań doznałam lekkiego szoku i zrobiłam duże oczy, jednak to cały czas za mało, aby pokusić się o jakieś zdanie wyrażające zachwyt i podziw. Na dodatek po tych dwóch czy trzech opowiadaniach „nawet dobrych” trafiły się dwa czy trzy takie beznamiętne, które tylko zajmowały półtora strony i nic więcej nie robiły! Tak jak uwielbiam poprzednie jego dzieła, tak śmiało zapewniam, że Pornogarmażerkę można sobie najzwyczajniej odpuścić.

Mam nadzieję, że Coetzee i Bukowski dostarczą mi wielu niezapomnianych wrażeń i przegonią mój czytelniczy brak entuzjazmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zagubiony ptak - Jowita Kosiba

Z nazwiskiem autorki spotkałam się zupełnie przypadkiem, kiedy w moje ręce trafił fenomenalny ''Nokurn''. Intrygujaca akcja,...